IMG_3834
DSC_0653
mikołaj
47
1
DSC_3
Shadow

Siostra Romualda Grzanka – proces beatyfikacyjny

Siostra Romualda Grzanka -To kolejny przykład współczesnego świętego – kogoś, kto odznaczył się heroizmem cnót i wytrwałością w wierze. Wielu osobom wydaje się bowiem, że czasy świętych i błogosławionych już dawno minęły. Tacy byli w XIII czy XIV wieku. Tymczasem żyli oni całkiem niedawno, a nawet i teraz żyją. Siostra Romualda nie tylko wykazała się silną wiarą, ale i swoje życie złożyła w ofierze za innych: za siostry zakonne i kapłana.

Franciszka Grzanka urodziła się 11 marca 1901 roku w Jamach. Była najmłodszym dzieckiem Wojciecha i Teresy. Jej rodzice byli rolnikami. Ojciec zmarł w 1903 roku – Franciszka miała wówczas 2 lata. Od tamtego momentu opieką nad dziećmi, ich wychowaniem, prowadzeniem domu i pracą na gospodarstwie zajęła się ich matka. Była ona kobietą wyjątkowo pracowitą i pobożną. Właśnie w klimacie pobożności starała się wychować swoje dzieci, przekazując im zasady wiary i przykład życia religijnego. Teresa, jako matka, starała się stworzyć w domu atmosferę pełną miłości i wzajemnego zrozumienia.

Franciszka już od najmłodszych lat myślała o poświęceniu całego swojego życia Bogu i wstąpieniu do zakonu. W swojej rodzinnej miejscowości ukończyła szkołę powszechną, po czym zdecydowała się na dalszą naukę w ramach kursów kroju i szycia. W kwietniu 1922 roku wstąpiła do Zgromadzenia Sióstr Służebniczek Najświętszej Maryi Panny Niepokalanie Poczętej, a w listopadzie 1924 roku złożyła pierwsze śluby zakonne. W Zgromadzeniu przyjęła imię Romualda.

Ze względu na ogromny talent w dziedzinie krawiectwa, doskonaliła swoje umiejętności także po wstąpieniu do Zgromadzenia. Naukę tę zakończyła w 1933 roku – zdała wówczas egzamin mistrzowski w zawodzie krawca. W Zgromadzeniu złożyła śluby wieczyste 15 października 1933 roku. Od pierwszych lat swojego życia zakonnego pracowała w szwalni Zakładu Sierot w Łodzi, prowadziła również kursy krawieckie dla kobiet.

W 1936 roku siostra Romualda została przeniesiona do innej placówki – do Liskowa koło Kalisza. Tam również podjęła pracę w szwalni prowadzonej przy domu dziecka. Pełniła również obowiązki zakrystianki, dbała o szaty liturgiczne, opiekowała się kaplicą, troszczyła się o jej czystość i wystrój. Wszystkie obowiązki wypełniała bardzo sumiennie i rzetelnie. Jej codzienne życie było wypełnione radością, które promieniowało, zjednując jej ludzką sympatię i życzliwość. Była bardzo lubiana wśród dzieci, które często przychodziły do szwalni. Siostra Romualda przygotowywała dla dzieciaków skrawki materiałów – tak, aby mogły wykorzystać je do zabawy.

Kiedy wybuchła II Wojna Światowa, Lisków został zajęty przez Niemców. W domu dziecka sytuacja znacząco się pogorszyła – wspólnota zakonna liczyła 19 sióstr, natomiast w sierocińcu znajdowało się 290 dzieci. Trudno było zapewnić wychowankom utrzymanie i odpowiednie warunki do życia. W tamtym czasie siostra Romualda zaczęła mieć coraz większe problemy ze zdrowiem – pojawiły się poważne objawy gruźlicy, a ze względu na ówczesną sytuację, możliwości leczenia były ograniczone.

Od momentu wybuchu wojny nastał bardzo trudny czas dla Kościoła. Hitlerowcy zaczęli zwalczać religię, a także starali się zniszczyć kapłanów i siostry zakonne. W lutym 1941 roku siostry z Liskowa zostały zmuszone do opuszczenia swojego klasztoru. Na początku przewieziono je do Puszczykowa (koło Poznania), a następnie do obozu w Bojanowie (koło Rawicza). Pobyt w obozie i coraz trudniejsze warunki życia przyczyniły się do pogorszenia stanu zdrowia siostry Romualdy. Siostry Służebniczki, które zostały aresztowane razem z siostrą Romualdą, starały się o zwolnienie jej z obozu. Jednak władze obozowe postawiły ultimatum – warunkiem zwolnienia z obozu było odejście ze stanu zakonnego. Siostra Rajmunda nie zgodziła się na takie rozwiązanie i zdecydowała się pozostać w obozie razem ze swoimi współ-siostrami.

Na początku traktowanie sióstr w obozie było dość łagodne. Z czasem wszystko to się skończyło – siostry nie mogły nosić swojego stronu zakonnego. Władze obozowe zakazały także wspólnej modlitwy. Siostra Romualda ofiarowała swoje życie i wszystkie cierpienia, które ją spotykały, w intencji uzdrowienia pewnego kapłana, a także prosząc o uwolnienie aresztowanych współsióstr i wszelki błogosławieństwo dla Zgromadzenia. Z tego względu cierpliwie i z pogodą ducha znosiła wszystkie upokorzenia i trudne doświadczenia zdrowotne; starała się pocieszać swoich współwięźniów i ożywiać ich nadzieję na uwolnienie.

Siostra Romualda zmarła 26 czerwca 1941 roku – w oktawie Uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa. Pogrzeb siostry Romualdy odbył się 30 czerwca 1941 roku na cmentarzu przy parafii w Bojanowie. Uroczystość miała charakter bardzo doniosły i religijny – mimo tego że w przypadku pogrzebów innych więźniów, władze obozowe nie zezwalały na jakiekolwiek oznaki religijności. Po kilku miesiącach, 23 listopada 1941 roku, do władz obozowych w Bojanowie przyszedł list, w którym nakazano uwolnienie wszystkich więźniów. Na liście była także zmarła przed 5 miesiącami s. Franciszka Romualda Grzanka, która wiedząc o podjętych przez władze zakonne staraniach, a także o znikomych szansach na ich skuteczność, powiedziała: jeżeli się tam dostanę [do nieba], to tak zrobię, że wszystkie siostry stąd wyjdą. (…) Jak nam przepowiedziała śp. siostra Romualda, wyjechałyśmy z tryumfem. Siostry z innych zgromadzeń cieszyły się naszym zwolnieniem i serdecznie nas żegnały. Po przyjeździe do Starej Wsi witano nas serdecznie jako bohaterki wytrwania w habitach zakonnych, bo taki był pretekst naszego zabrania do obozu.
O łaskach otrzymanych, a zwłaszcza o swoim ocaleniu z wojennej pożogi, dzięki ofierze życia s.Romualdy, był także przekonany ks. Marian Suski, kapelan w Liskowie w latach 1935 – 1941 r., który w 6. rocznicę śmierci sługi Bożej dał temu wyraz w liście do Matki Generalnej:

Poczuwam się w obowiązku powiadomić Matkę Generalną o tym, że śp. S. Romualda, gdy ją gestapo zabierało do obozu wraz z innymi siostrami, tak mi na pożegnanie powiedziała: „niech ksiądz kapelan będzie o siebie spokojny, nic się księdzu nie stanie, ksiądz musi żyć, ja bowiem życie swoje ofiarowałam Bogu za księdza, bo ksiądz musi jeszcze wiele pracować dla Boga.” Z tymi słowami odjechała do obozu, skąd już nie wróciła. W Liskowie pozostałem sam, ponieważ księża parafialni opuścili parafię. W połowie maja nabawiłem się tyfusu, do którego przyłączyły się inne choroby. Z ledwością uratowano mi życie. Ja wstałem z łoża boleści, kiedy nadeszła wiadomość o śmierci śp. S. Romualdy. Wierzyłem mocno, że śp. S. Romualda uratowała mi życie. W październiku zabrano mnie do Dachau, gdzie przebywałem 4 lata. Z mojego transportu na 530 księży zginęło 450, tylko nas 80 zastali przy życiu Amerykanie. (…) Swój obowiązek wdzięczności wobec śp. S. Romualdy spłaciłem w ten sposób, że za Jej Duszę odprawiłem będąc jeszcze w Niemczech „Gregoriankę”, a w każdej Mszy świętej pamiętam o Niej. Tych kilka wiadomości podaję specjalnie Matce Generalnej, by Zgromadzenie wiedziało, jakie dusze ofiarne posiadało w swoich szeregach.

Śmierć s. Romualdy została odczytana jako męczeńskie zakończenie życia, które już wcześniej oddała Bogu w akcie profesji zakonnej, a potem konsekwentnie, we wszystkich okolicznościach ponawiała złożoną ofiarę, wypraszając łaski dla innych.
W 2003 roku siostra Romualda została włączona do procesu beatyfikacyjnego 122 polskich męczenników z okresu II Wojny Światowej.

25 kwietnia 2008 roku zakończono diecezjalny etap procesu, a w maju 2011 roku dokonano jego zamknięcia na etapie krajowym. Dwa lata później stwierdzono ważność całego dotychczasowego postępowania i obecnie sprawa jest na etapie rzymskim.

korzystano z: http://www.sluzebniczkinmp.pl